Komentarz zamieszczony w Tygodniku Powszechnym.

Strona główna

Banda Czworga

Statystyka

Programowanie

Po pracy

Kontakt

Demokracja czy kultura?

Wysłuchałem w programie II PR dyskusji w PEN-Clubie poświęconej ocenie podręczników do języka polskiego dla gimnazjum. Na zarzuty dyskutantów odpowiadała, tak mi się wydaje, przedstawicielka MEN. Odniosła się do zarzutów szczegółowych, po czym stwierdziła, że celem kształcenia gimnazjalnego jest nauka poprawnego czytania, w tym codziennej prasy ze zrozumieniem. Starszy, sądząc po głosie, pan zareagował z oburzeniem na słowa przedmówczyni: gimnazjaliści mają kłopoty z czytaniem? Co oni robią w gimnazjum? Zresztą po co im umiejętność czytania prasy, gdzie po przebrnięciu przez wiele stron ogłoszeń znajdujemy tekst o tym, co pani A robiła z panem B, gdy tymczasem państwo zabiera dotację dla „Życia Literackiego”. My, mówił dalej, chodziliśmy do szkoły w okresie stalinizmu i socrealizmu, a zapoznawaliśmy się z tekstami Prusa, Goethego, Dantego i Voltaire'a. Czy pół wieku temu była inna młodzież?

Tu relację przerwano, a ja chciałbym odnieść się do ostatniej wypowiedzi. Tak. Mamy teraz inną młodzież. Naszym zajęciem przed 50 laty była gra w piłkę i czytanie książek, co wymagało aktywności fizycznej i umysłowej. Głównym zajęciem naszych wnuków są gry komputerowe i oglądanie telewizji. To duża różnica. Doktryna PRL stwierdzała, że partia „wie lepiej”, także w tym, co ma czytać, czego słuchać i co oglądać podległe jej społeczeństwo. Dla odbiorców kultury była to sytuacja nieznośna. Minęły lata. Doczekaliśmy wolnej Polski, a ja ze zdziwieniem zauważam, że ówczesna władza faktycznie wiedziała lepiej, np. głupawy serial o przygodach psa i czołgistów wydaje mi się godniejszy uwagi od obserwacji życia w domu Wielkiego Brata. A co powiedzieć o Kabarecie Starszych Panów, ówczesnym teatrze radiowym lub telewizyjnym?

Dotowanie przez państwo „Życia Literackiego” jest ściągnięciem haraczu od ludzi, którzy nigdy nie zajrzą do tego pisma. W budynku deficytowej filharmonii można pomieścić dochodową hurtownię wina, co oznaczałoby, że zwolenników Bacha przegłosowali zwolennicy Bachusa. Demokracja albo kultura. Niestety.

Piotr Lindner (matematyk i informatyk z Łodzi)