10 kwietnia 2010 zginęła w katastrofie samolotu prezydenckiego Anna Walentynowicz. | |
Wiosną 1981 roku odwiedziłem służbowo fabrykę tekstylną Fasty w Białymstoku. Zakład zdał mi się wymarły. Okazało się, że cała załoga zgromadziła się w jednej z hal fabrycznych na spotkanie z Anną Walentynowicz i Andrzejem Gwiazdą. (Tu dodam na użytek młodszych czytelników, że w owym czasie działał legalnie Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Solidarność" a wspomniani ludzie byli jego prominentnymi działaczami). Pobiegłem do wskazanej hali. Przywitały mnie huczne brawa gdyż zebrani wzięli mnie za Andrzeja Gwiazdę - miałem znaczek "Solidarności" i brodę. Wyjaśniłem nieporozumienie i poczekałem na spóźnionych gości. Wypowiedź Andrzeja Gwiazdy dotyczyła spraw ekonomicznych. Starał się mówić językiem zrozumiałym dla niewykształconych robotników, więc sztucznie go prymityzował. Ta sztuczność dała się odczuć i na sali narastała niechęć do mówcy. Wyczuła ją też Anna Walentynowicz i uratowała sytuację. Odebrała panu Andrzejowi mikrofon by opowiedzieć o wizycie u Ojca Świętego. Delegacja "Solidarności" z Lechem Wałęsą i Anną Walentynowicz odwiedziła Papieża w styczniu 1981 r. Najpierw byli w Watykanie, potem w Eboli, miejscu katasrofalnego trzęsienia ziemi i znów u Papieża. Podczas tej drugiej wizyty, Jan Paweł II dziękował im za wsparcie. Powiedział, że Polacy mylnie sądzą, że on jest powszechnie lubiany i szanowany. Naprawdę, nie cieszy się we Włoszech popularnością a jego pozycja jest słaba (było to przed zamachem na placu Świętego Piotra 13 maja 1981 r.). To wsparcie "Solidarności" dla Papieża było związane z trzęsieniem ziemi 23 listopada 1980 r. w Eboli niedaleko Neapolu. "Solidarność" zebrała transport darów i wysłała poszkodowanym. Następna fala pomocy została ukradziona przez mafię a następna, to był przegląd szaf - przyszły suknie balowe i szpilki. Do stycznia '81, jedyna realna pomoc dla mieszkańców Eboli, to była pomoc z Polski. Stąd podziękowania Papieża. |